wtorek, 15 marca 2016

Odchodzę szczęśliwa...

Dzisiejszy post będzie opowiadał o ostatnim życzeniu Hurrem i jej śmierci. Napisłam go w innym stylu niż inne posty, więc mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu:-)
W nocy obudziły mnie krzyki. Zobaczyłam coś, chyba był to ptak, ale nie jestem pewna. Oślepiło mnie ostre, jasne światło. Wszystko ucichło. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła, więc otworzyłam oczy. Sulejman trzymał mnie w ramionach, był blady jak śnieg. Bał się, że już mnie stracił, niestety ja czułam, że dziś i tak nadejdzie koniec wielkiej sułtanki Hurrem. Poprosiłam go o ucztę. Chciałam ujrzeć jeszcze raz wszystkie bliskie mi osoby. Moje dzieci, o których dobro walczyłam latami i moje kochane wnuczęta, które są radością mojego życia. Przygotowania do uczty trwały w najlepsze. Idąc do swojej komnaty czułam te piękne zapachy wywodzące się z kuchni. Nadszedł czas, abym i ja przygotowała się do uczty. Ubrana w zieloną suknię, z zielonym diademem na głowie i oznaką miłości Sulejmana na palcu byłam gotowa stanąć oko w oko z przeznaczeniem. Kiedy przyszłam na miejsce wszyscy już czekali. Podeszłym do sultana, ukłoniłam się a on wziął mnie za rękę i usiadł obok mnie. Przez cały czas obserwowałam swoich bliskich i wspominałam najlepsze czasy mojego życia.Nagle poczułam ból. Wiedziałam, że zaraz ktoś przetnie moją linię życia. Mocno ścisnęłam rękę Sulejmana, kiedy na mnie spojrzał od razu wiedział co się dzieje. Wstaliśmy i udaliśmy się do pałacu. W pewnym momencie odwróciłam się i jeszcze raz spojrzałam na bliskich.
Byłam coraz słabsza, nie mogłam już iść o własnych siłach. Przez całą drogę mój mąż trzymał mnie za rękę. Nagle dłoń Sulejmana wyślizgnęła mi się. Upadłam.Czułam jak wnoszą mnie gdzieś na rękach.Otworzyłam oczy byłam w komnacie sułtana. Leżałam na tym samym łożu, na którym kilkadziesiąt lat temu zmienił się mój los.Sulejman chciał jeszcze wezwać medyków, ale powstrzymałam go.Wiedziałam, że kończy mi się czas poprosiłam Sulejmana, aby trzymając rękę wyrecytował mi swój wiersz po raz ostatni. Moje serce zwalniało z każdym jego słowem, wtem wzięłam wdech i ...wszystko się zatrzymało. Harem, moja rodzina, straż wszyscy byli jakby zamrożeni. Ja Hurrem przyjechałam tu jako niewolnica a odchodę stąd jako sułtanka. Jestem tą dla, której sułtan złamał wiele zasad. Jestem jego żoną, kochanką, jego różą, jego radosną, jego ukochaną i matką jego dzieci. Jestem tą, której syn został sułtanem. Jestem tą, która wiele razy uciekła śmierci. Ja Hurrem odchodzę z tego świata szczęśliwa...
...Odeszłam z tego świata 15 kwietnia 1558r.
Po mojej śmierci sułtan nie chciał słyszeć żadnych głosów. Służba została zamieniona na nieme osoby. Z pałacu zniknęły złote ozdoby, jedwabie i wszelkie kosztowności. Zabroniono również wszelkich zabaw.
Mam nadzieję, że podoba wam się taka odmiana:-) 


4 komentarze:

  1. Bjutiful, chociaż są drobne literówki. Liczę na podobny wpis o Bayazydzie :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Super post :)
    Pozdrawiam Oliwka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper post.Bardzo podobają mi się takiego typu posty.

    OdpowiedzUsuń